Impel Wrocław przegrał u siebie z Chemikiem Police 2:3, ale wstydu nie było.
Sięgając pamięcią wstecz ciężko doszukać się we Wrocławiu pojedynku o taką stawkę i z tak dużymi nadziejami przed jego rozpoczęciem. Komplet publiczności, w kasach brak biletów, a na trybunach 3 tysiące widzów. Na taki mecz siatkarski hala Orbita czekała bardzo długo, a i przeciwnik po drugiej strony siatki nadzwyczajny. Mecz miał wspaniałą oprawę i atmosferę godną takiego spotkania.
Sama prezentacja wrocławianek była nieoczekiwana. Na parkiecie nie pojawiła się Kaczor, Medyńska i Dirickx (kontuzja kolana). Na libero spotkanie rozpoczęła Bogumiła Pyziołek, w ataku Katarzyna Konieczna, a do rozegrania została oddelegowana Gryka – szkoleniowiec Impela Wrocław zaskoczył od początku.
Od pierwszego gwizdka było odczuwalne ogromne napięcie. Na parkiecie oglądaliśmy gwiazdy kobiecej siatkówki, które mogły gwarantować duże emocje. Podczas pierwszej przerwy technicznej prowadziły zawodniczki Chemika Police – nieznacznie, tylko jednym punktem. W tym fragmencie spotkania swoje walory pokazała Małgorzata Glinka, lecz zawodniczki Impela zupełnie nie odstawały. Niosła je atmosfera panująca w hali. Tumult nie ustawał, a Konieczna kończyła sytuacyjne piłki. Schody zaczęły się od momentu gdy na zagrywce pojawiła się Werblińska, która zaserwowała asa, a następnie męczyła w odbiorze grającą na libero swoją siostrę Bogumiłę Pyziołek. Zrobiło się już 14:11 dla przyjezdnych. O czas poprosił Tore Aleksandrensen. Na drugiej przerwie technicznej przewag Chemika nie uległa zmianie – było 16:13. Impel wyszedł po niej na parkiet w innych nastrojach i szybko doprowadził do remisu 17:17, a o czas był zmuszony poprosić trener gości Mariusz Wiktorowicz. Później wydaje się, że na właściwe tory wrócił Chemik. Siatkarki z Polic powiększały przewagę i wykorzystywały błędy w przyjęciu wrocławianek, co poskutkowało ich zwycięstwem w pierwszej partii 25:20.
Obie strony prezentowały wysoki procent skuteczności w ataku. Imponowała zwłaszcza Bjelica, która z bardzo trudnych piłek punktowała najczęściej bezbłędnie obijając blok. W Impelu grał kolektyw, jednak można było mieć zastrzeżenia do Gryki, która bardzo rzadko uruchamiała środek. Impel prowadził kolejno 8:7 i 10:7. Potem mieliśmy nawet 14:8 dla wrocławianek. W polu serwisowym szalała Konieczna, która bombardowała zagrywką Glinkę-Mogentale. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną w drugim secie Mroczkowską (po błędzie w przyjęciu) przy stanie 15:12 zmieniła Ewelina Sieczka. Udało się utrzymać prowadzenie po autowej zagrywce Bjelicy. Na tablicy widniał wynik 16:12, gdy siatkarki zeszły na przerwę techniczną. Przewaga nadal utrzymywała się na korzyść wrocławianek (18:14). Wiktorowicz zmuszony był poprosić o czas, lecz był to dobry moment seta w wykonaniu Impela. Ostrożnie podejmował decyzje trener Aleksandersen, który przy stanie 20:17 poprosił o czas. Niestety nic tym nie wskurał, gdyż policzanki konsekwentnie odrabiały starty i w końcówce seta doprowadziły do stanu 21:21. Wszyscy byli świadkami końcówki punkt za punkt. Na szczęście wrocławiankom udało się wyrwać tego seta naładowanym gwiazdami Chemikowi. Halę wypełnioną do ostatniego miejsca uszczęśliwiła Glinka, która seta zakończyła plasem w siatkę. Gospodynie wygrały 25:23.
Trzecia partia od początku utwierdzała w przekonaniu, że nie ma tu przypadkowych zagrań. Impel nabrał wiatru w żagle. Na pierwszej przerwie technicznej prowadził 8:7, a tuż po niej śrubował swoją przewagę (12:8). Walka trwała w najlepsze. Chemik szybko zdobył punkt kontaktowy (13:12). Na szczęście ponownie udało się odskoczyć na 3 punkty. Przy drugiej przerwie technicznej Impel prowadził 16:13. Wtedy to Glinka popełniła błąd na zagrywce, a Bjelica w kontrataku zaatakowała nad blokiem daleko w aut. Policzanki jednak odpaliły ponownie i w krótkim czasie wyszły na jednopunktowe prowadzenie (18:17), a trener Tore poprosił o czas. Jak się za chwile okazało natchnął drużynę i kolejne dwa punkty padły łupem Impelu (19:18). Potem w polu zagrywki pojawiła się Anna Werblińska siejąc spustoszenie w szeregach Impelu. (przerwa dla gospodyń). Czas wzięty przez trenera wstrząsnął Impelem, który objął prowadzenie 23:21. Nie był to koniec emocji, bo za chwilę było już po 24 i co z tego, że piłkę setową w górze miała Brinker, skoro posiała ją daleko w aut. Na szczęście nie czekaliśmy długo na rozstrzygnięcie tej partii. W ataku szalała Konieczna i wyraźnie była liderką swojej drużyny. W akcji kończącej te partię nie pomyliła się i pewnie uderzyła po przekątnej, co spowodowało euforię na trybunach. Impel wygrał kolejnego seta 27:25 i prowadził już 2:1.
Werblińska potwierdzała, że w polu serwisu jest nieoceniona. Ustawienie policzanek właśnie z przyjmującą Chemika na zagrywce było tym sprawiającym najwięcej problemów w defensywie Impela. Kłopoty gospodyć w tym secie rozpoczęły się przy stanie 13:9 dla rywalek. O czas poprosił norweski szkoleniowiec, a Mroczkowską po raz kolejny zastąpiła Sieczka. Cięzko było odrabiać straty tym bardziej, że w słabszej dyspozycji była Brinker, która nie mogła się odnaleźć w tym pojedynku. Przewaga liderek Orlen Ligi stopniowo rosła. W konsekwencji Konieczną zastąpiła Kaczor, ale nie wniosła nowej jakości do gry Impela (13:19). Odnowiły się jeszcze nadzieje po tym jak atakująca gości, Ana Bjelica została zatrzymana na siatce przez Eweliną Sieczkę (16:20). Kiedy Chemik prowadził 23:16 gra zaczęła się układać wrocławiankom, które odrobiły pięć oczek (21:24). O czas poprosił Wiktorowicz. Po przerwie w polu zagrywki pojawiła się środkowa Impela Wrocław i zagrała piłkę w siatkę, co pozbawiło zespół szans na wygraną w czterech setach. Czekała nas piąta partia.
W piątym secie zawodniczki obu ekip postanowiły nie zwalniać tempa gry. Policzanki odskoczyły na dwa punkty (4:2), a o czas poprosił Aleksandersen. Kaczor znowu zastąpiła Konieczną (3:6). Mecz wkraczał w decydującą fazę, a zawodniczki Chemika nie odpuszczały. Po punktowej zagrywce Gajgał-Anioł goście prowadzili 8:4. Nadzieję wróciły przy zagrywce kapitan Makare Wilson, kiedy to udało się doprowadzić do remisu 8:8. Nareszcie funkcjonował wrocławski blok. Natknęła się na niego m.in. Bjelica, a także Anna Werblińska. Druga część piątego seta to walka na całego. Przy stanie 11:10 dla gości przechodzącą piłkę zepsuła Małgorzata Glinka i ponownie mieliśmy remis. W końcówce zabrakło jednak skuteczności w ataku i mecz zakończył się zwycięstwem Chemika Police 15:12 po ataku z drugiej linii Anny Werblińskiej, która obiła blok wrocławianek.
Impel Wrocław – Chemik Police 2:3 (20:25, 25:23, 27:25, 21:25, 12:15)
Impel: Kąkolewska, Konieczna, Mroczkowska, Wilson, Gryka, Brinker, Pyziołek (libero) oraz Sieczka, Dozier, Kaczor, Medyńska (libero).
Chemik: Glinka-Mogentale, Werblińska, Gajgał-Anioł, Bjelica, Mróz, Ognjenović, Sawicka (libero) oraz Raczyńska, Grejman, Kowalińska, Muhlsteinova.
MVP: Anna Werblińska (Chemik Police)
GB