O krok od tragedii

Cristin Hildebrand, fot. Impel Wrocław

Cristin Hildebrand, fot. Impel Wrocław

Nie oglądaliśmy meczu w Rzeszowie, ale czytamy, że było o krok od tragedii. 0:1 i 17:24 w drugim secie z drużyną, która w całym sezonie nazbierała ledwie cztery punkty? To wyraźny sygnał ostrzegawczy dla drużyny Jacka Grabowskiego.

Jeśli chcielibyśmy użyć mocnych słów, to oczywiście moglibyśmy napisać, że było o krok od kompromitacji w debiucie Jacka Grabowskiego na stanowisku trenera. Z drugiej jednak strony bierzemy poprawkę, że dał odpocząć w tym meczu Katarzynie Skowrońskiej-Dolacie, a cały mecz konsekwentnie zagrała Agata Sawicka, dla której było to pierwsze spotkanie po kilkumiesięcznej kontuzji i rehabilitacji. Na dodatek nigdy wcześniej nie miała okazji występować obok Kristin Hildebrand. Amerykanka też ostatnio ćwiczyła nie z Impelem, ale z kadrą narodową. Tak czy inaczej – jak przyznał sam trener – gdyby się nagle zrobiło 0:2, to cholera wie, jak dalej by się potoczył ten pojedynek.

– Jesteśmy po ciężkich treningach. Pracowaliśmy mocno przez trzy tygodnie i na pewno dziewczyny to czują w nogach i nie mają jeszcze takiej świeżości. Zawsze tak jest, że na takim zmęczeniu im dłużej się gra tym lepiej. Wchodzi się w tą grę dość długo i to wszystko trzeba rozruszać, ten cały aparat ruchu. To było u nas widoczne – tłumaczył na łamacz Przeglądu Sportowego Grabowski.

Wrocławianki nie mają jednak wiele czasu, by tę świeżość odzyskać, bo najbliższy tydzień bardzo szybko może zweryfikować ostatnie tygodnie pracy i przygotowań. W środę Impelki grają w Dreźnie o być albo nie być w Lidze Mistrzyń. Wygrana za trzy punkty da im awans, porażka niestety przekreśla szanse. Tymczasem w niedzielę do Orbity przyjedzie Chemik Police, który w całym ligowym sezonie nie stracił ani jednego punktu, a tylko cztery sety.

Zapowiada się zatem prawdziwy test dla Impela. Zdać go będzie piekielnie trudno. Trzymamy kciuki.


Komentuj na Facebooku

comments