Skowrońska: Wytargać wygraną

Impel Wrocław - Chemik Police, 24.01.2016, fot. Aleksandra Twardowska

Impel Wrocław – Chemik Police, 24.01.2016, fot. Aleksandra Twardowska

Katarzyna Skowrońska-Dolata przed decydującym meczem z Atomem Treflem Sopot (dziś, piątek godz. 18, Polsat Sport) opowiedziała Gazecie Wrocławskiej o tym sezonie, swoich podróżach, planach na przyszłość…

Nie jest trochę paradoksem to, że o tym, czy ten sezon będzie dla Impela Wrocław udany, zadecyduje jeden mecz – ten piątkowy, w Sopocie. Różnie wam szło w tym sezonie – raz lepiej, raz gorze – ale jeśli wygracie w Ero Arenie i awansujecie do finału, to niewiele osób będzie pamiętać o niepowodzeniach.
Ja mam poczucie, że gdy pokonamy Atom, to nie jest dla nas koniec sezonu – nie będzie wielkiej frajdy czy ogromnej satysfakcji. Aczkolwiek cel – czyli awans do finału – był gdzieś w podświadomości i teraz mamy na to szansę. Musimy to jednak wytargać, wyrwać! Samo nie przyjdzie. Mam świadomość, że nasza gra w trakcie sezonu bywała bardzo chaotyczna. Momentami byłyśmy same bardzo niezadowolone z tego, co prezentujemy. Różne sprawy miało na to wpływ. Dużo od siebie wymagamy, ale niektórych kwestii – mimo chęci – nie dało się przeskoczyć. Cieszę się, że pod koniec sezonu zaczynamy grać bardziej zespołowo, zdarza nam się mniej wpadek. Utwierdzamy same siebie w tym, że jesteśmy dobrym zespołem, który może spłatać figla każdemu. W piątek będziemy zmotywowane. Wiele osób wątpiło, czy u siebie wygramy z Atomem, bo wcześniej – w sezonie zasadniczym – nam się to nie udawało.

Ten sezon pomału dobiega końca. Nie było Pani w naszej lidze przez 10 lat. Jak zmieniły się rozgrywki w Polsce przez ten czas – ich organizacja i poziom sportowy?
Na początku dla mnie to było zderzenie. Na organizację nie mogę narzekać. Kluby bardzo poszły pod tym względem do przodu, ale już gdy grałam w Pile przed wyjazdem do Włoch, to miałam bardzo dobre warunki. Są oczywiście na świecie drużyny, które mają większe budżety i są przez to lepiej zorganizowane. Mogą sobie pozwolić na większe luksusy – jak na przykład częstsze podróże samolotem. Są jednak detale, których nie warto się tutaj czepiać. Poziom sportowy w Orlen Lidze bardzo wzrósł. Jest oczywiście różnica między zespołami z czuba tabeli i tymi z końca. Nie będzie temu sprzyjał fakt, że liga jest zamknięta. Gdyby można było spaść z ligi, to niektóre zespoły byłby inaczej budowane.

A jak młode siatkarki? Jest duży potencjał?
Mamy dużo utalentowanych zawodniczek, ale chciałabym widzieć w nich więcej tego, co my miałyśmy w ich wieku. To nie jest krytyka, tylko dobra rada.

Więcej czego?
Czasem trzeba mieć więcej… jaj. Na treningach czy podczas meczów należy się więcej rozpychać, walczyć o swoje, a nie być nieśmiałym, że gra się z bardziej doświadczonymi koleżankami. Gdy ja miałam 17-18 lat, to nikt nie dawał mi za darmo miejsca w składzie.

Załóżmy, że może Pani wybrać i zagrać w lidze dowolnego kraju, w którym Pani jeszcze nie grała. Wybrałaby Pani…
Brazylię! Ten styl i ta liga jest bardzo ciekawa – tak mi się wydaje. To byłoby bardzo pociągające, ale nie wiem, czy jeszcze się na coś takiego zdecyduję.

A Rosja?
Nigdy.

Dlaczego?
Od kiedy byłam młodą dziewczyną, miałam zawsze propozycje z Rosji, ale żadnej nie przyjęłam. Nie chcę im nic ujmować. Wiem, że ten styl jest bardzo efektywny, co Rosjanki nie raz udowadniały zarówno w Lidze Mistrzyń, jak i w meczach reprezentacji. Nie widzę się tam jednak. Nie pasuje mi ten styl, sposób bycia, no i ta zima… (śmiech). Ja grałam zazwyczaj w takim klimacie, że nie odczuwałam zimy. Póki co przeżyłam właśnie jedną w Polsce – na razie to wystarczy (śmiech).

CAŁA ROZMOWA NA www.gazetawroclawska.pl


Komentuj na Facebooku

comments